7/17/2014

Prowadzenie dziennika w języku docelowym

Hej. Dzisiaj przychodzę z nowym postem. Trochę ponad tydzień mnie nie było, ale nauka i życie codzienne mnie pochłonęły. Tak ostatnio wpadłem na pomysł, który najpierw poleciłem członkowi rodziny, a sam postanowiłem wypróbować przy nauce hiszpańskiego.

Do tego potrzebny nam zeszyt z marginesami, 2 kolorowe długopisy (najlepiej, żeby jeden był czerwony). Otwieramy zeszyt tak, aby można było pisać po obu stronach nie przewracając kartek, zupełnie tak, jak to jest w podręcznikach Assimil lub książkach dwujęzycznych. Dzielimy kartki poziomo, w zależności od tego, ile mamy zamiar pisać. Gotowe!

Wszyscy wiemy, na czym polega pisanie dziennika/pamiętnika. W sumie nie muszą to być sprawy czysto personalne. Niekoniecznie muszą być to fakty z naszego życia. Możemy codziennie pisać, czego się dowiedzieliśmy ze świata, co nam się przydarzyło, czego się nauczyliśmy lub co nam tylko przyjdzie do głowy (nawet ćwiczyć przerobiony materiału z podręcznika do języka). Niekoniecznie musi to być również codziennie. Równie dobrze zrobi nam pisanie co 2, 3 dni, a dodatkowo zmniejszy ryzyko szybkiego znudzenia tą czynnością.

Jak prowadzić taki dziennik? Po lewej stronie przelewamy myśli na papier (od razu w języku docelowym!). Wiadomo, musimy czasami zajrzeć przez to do gramatyki czy słownika, ale tak szybciej zapamiętujemy materiał. Nowe dla nas słownictwo podkreślamy jakimś kolorem (innym niż czerwony), a na marginesie tłumaczymy na język ojczysty (również w tym kolorze).

Nie przejmujcie się błędami. Chodzi o to, że native speakerzy na lang-8 poprawią każdy błąd. Czyli zakładamy konto na tej stronie, przepisujemy z zeszytu naszą krótką notatkę. Czekamy na poprawki, następnie zapisujemy poprawiony tekst po drugiej stronie zeszytu.

Teraz wystarczy chwilkę się przyjrzeć różnicom między naszą notatką a notatką native’a. Czerwony kolor ma służyć na podkreślenie tych różnic (najlepiej po stronie poprawnego, by nie robić zbyt dużego zamieszania na lewej stronie) lub zapisanie fragmentu tymże długopisem. <klik>

Dlaczego krótkie notatki? Dlatego, że nie każdy ma czas na pisanie długich esejów, lepiej pisać kilka krótkich tekstów w tygodniu niż tylko jeden długi. To po pierwsze, ale najważniejsze jest to, że niewielka doza wiedzy jest o wiele łatwiej przyswajalna dla mózgu.

Dlaczego prowadzić zeszyt? Lepiej wszystko mieć w jednym miejscu, piszemy – zapamiętujemy lepiej, przepisujemy – uczymy się poprawnych sformułowań. Czytamy tekst napisany własnym charakterem pisma – (i znów) lepiej przyswajamy.

Dlaczego jest to przydatne? Dlatego że utrwalamy wiadomości, uczymy się, jak zastosować słownictwo w kontekście, a swoboda w używaniu różnych konstrukcji gramatycznych wchodzi nam w krew (głównie przez to, że tworzymy swoje teksty, a nie jedynie opieramy na ćwiczeniach w podręcznikach, polegających jedynie na odmienieniu czasownika). Dzięki poprawkom native’ów jesteśmy w stanie kontrolować naukę pisania bez pomocy nauczyciela, a możliwość powrotu do naszych notatek zmniejsza ryzyko popełnienia tego samego błędu w przyszłości. Dodatkowo jesteśmy w stanie dostrzec klarownie różnice między budową języka ojczystego i docelowego, co jest ogromnym plusem, bo wyostrza się nasze wyczucie językowe, które jest bardzo ważne w procesie uczenia się.

Jeżeli macie ochotę, zachęcam do wypróbowania tego sposobu, a nawet i podzielenia się swoją opinią. Jak wiemy, pisanie jest bardzo ważne w nauce języka, a nie każdego stać na ciągłą opiekę nauczyciela. Języków można się uczyć samodzielnie, potrzeba przecież odrobiny samozaparcia.

Każdy sposób jest wart przetestowania. A nóż nam się spodoba? Dzięki za uwagę, do następnego! :)

6 komentarzy :

  1. Nie korzystałam jeszcze z takiego sposobu nauki. Natomiast znam stronkę lang-8 i kiedyś sama wrzucałam na nią teksty. Jedyny problem może stanowić rozbieżność w poprawkach. Niektórzy native'i uważają coś za błąd, a inni już nie. Dlatego myślę, że w niektórych wypadkach należy zachować ostrożność. Chociaż generalnie jest to bardzo dobry pomysł na doszlifowanie języka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodzę się, jednakże z nauczycielami też nigdy nie wiadomo. Nie ma pewności, na kogo się trafi. Chyba jednak bezpieczniejszą opcją jest native. Poza tym, zazwyczaj kilka osób poprawia tekst, można to zawsze zweryfikować lub po prostu wystawić ten sam tekst ponownie. Na pewno ktoś inny zauważy. :)

      Usuń
    2. W dużej mierze się z Tobą zgadzam. Nigdy nie mamy pewności, nawet jeżeli chodzi o nauczyciela. Tylko to jeszcze zależy na jakiego native'a trafimy. Niektórzy popełniają bardzo duże błędy. W konsekwencji mogą uznać to co piszesz za poprawne, gdy językowo będzie błędne.

      Jednak, żeby nie być do końca pesymistyczna w swej wypowiedzi, to też od czasu do czasu poddaję się ocenie native'a. Pomaga mi to wyłapać niuanse językowe.

      Usuń
  2. Próbowałem kiedyś korzystać z lang-8, ale wcale nie było łatwo dostać od kogoś poprawki (przynajmniej jeśli chodzi o niemiecki). Nie masz takich problemów?

    A swoją drogą ciekawie zapowiadający się blog, mam nadzieję, że będzie się rozwijał :) Zapraszam też do siebie, na Językową Oazę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj na moim blogu :) zapewne zalezy to od jezyka, ale mysle, ze coraz wiecej osobo jest na lang-8. Nie mialem jeszcze problemu z dostaniem poprawki :) Dzieki za zaproszenie, na pewno skorzystam! :)

      Usuń
    2. Jeśli chodzi o hiszpański, to nie ma żadnych problemów z o trzymaniem poprawki. Ale, o dziwo, z angielskim było trochę trudniej.

      Usuń